|
La mora z zewnątrz, źródło: la-mora.info |
Przeglądając kilka ostatnich postów można dojść do wniosku, że naprawdę lubię koszulkę z jubileuszowego
OSKNFu... Ale zaręczam, że czasem ją zmieniam! Natomiast równie uniwersalne zielone spodenki podczas ostatnich dni w Kazachstanie zginęły śmiercią naturalną, choć rozpatrywana jest reanimacja.
Ale do rzeczy: otóż przebywając w lipcu w Mińsku miałem okazję odwiedzić niesamowite miejsce. To miejsce nazywa się
La mora i zobowiązuje Was do wejścia na
ich stronę internetową, bo chociaż jest po rosyjsku, to mają fajne zdjęcia, które pozwolą Wam poczuć bluesa/klimat/o co chodzi czy co tam jeszcze będziecie łaskawi sobie poczuć.
La mora to... hmm... to nie takie proste, ale powiedzmy, że jest to nieformalny dom kultury, przestrzeń artystyczna, galeria, undergroundowa sala koncertowa i miejsce spotkań w jednym. Czyli, że odbywa się tam wszystko od wystaw, spotkań z najróżniejszymi ludźmi, warsztatów plastycznych czy językowych po koncerty czy po prostu przyjemne-sobie-z-innymi-siedzenie-i-gadanie. Całość mieści się w drewnianym, typowo białoruskim domu w nieco mniej centralnej części Mińska i jest prowadzone przez Tanię - doktorantkę lingwistyki o nieograniczonych zasobach entuzjazmu, pomysłów i energii! Dzięki niej i kilku innym pozytywnym młodym mińszczanom La mora tętni życiem i jest po prostu cudownym miejscem, oazą na pustyni szarej białoruskiej rzeczywistości. Koniecznie zajrzyjcie tam, gdy będziecie w Mińsku! No więc mamy takie miejsce w nie-do-końca wolnej Białorusi, a jakoś brak mi tak barwnej przestrzeni w Krakowie. Chyba, że jak zwykle o niczym nie wiem, w takim wypadku czekam na oświecenie od Was!
|
Lamorzanka, źródło: la-mora.info |
Także w La morze zdarzyć się może slajdowisko. Stało się tak akurat podczas mojego pobytu. Jak się okazało - było to moje slajdowisko ; )
//trzy poniższe fotografie autorstwa Roberta Zniczka
|
Czemuż gawiedź siedzi tak blisko prelegenta? |
|
...bo La mora nie jest duża... |
|
... a slajdowisko tak ciekawe, że aż telewizja się zakradła! ;-) |
Nie no, nie było chyba aż tak mega wciągająco, bo strasznie się wszystko przedłużało. Miałem mówić po angielsku, ale okazało się, że dość znaczna część sali rozumie polski. Równie znaczna jednak nie rozumie, więc ostatecznie mówiłem po polsku i miałem tłumacza na rosyjski. A jak mówią dwie osoby to samo to jest przynajmniej dwa razy dłużej. Ale ciekawe doświadczenie. Tak mieć tłumacza na język, który trochę tam się zna.
A telewizja robiła dokument o CouchSurfingu, zachęcam do obejrzenia:
A na koniec jeszcze parę lamorzastych zdjęć (wszystkie z
la-mora.info):
zaczynając czytać ów post o La mora naszła mnie myśl by stworzyć coś typowo folkowego w Krakowie, równie coś odświeżającego i barwnego. (taką może a'la wiejską chatę na Polskie klimaty?). a po słowach "a jakoś brak mi tak barwnej przestrzeni w Krakowie" tym bardziej miło by było mieć w zasięgu coś tak odprężającego i pozytywnego. niestety nie jestem zorientowana tak w naszym mieście żeby stwierdzić czy istnieje coś tak niezwykłego mimo, że na pewno jest wiele oryginalnych kątów. jednak skoro Ty nie słyszałeś o tym - będąc stałym bywalcem Krakowa to może najwyższy czas by ktoś pomyślał o podobnym miejscu. Przynajmniej ja odnalazłabym się w takich klimatach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
ale La mora nie ma nic wspólnego z folkiem : p
OdpowiedzUsuńtzn. jeśli ma to nie dużo
a co do Krakowa to było miejsce w pewnym stopniu podobne, pod kryptonimem Pod Kopułą a teraz jest reanimowane w innym miejscu, ale na znacznie mniejszą skalę, mniejszą niż La Mora, niż sama Kopuła również
rozumiem, że nie ma to nic wspólnego z folkiem jednak jest do świetna inspiracja by coś podobnego stworzyć tak jak pisałeś "barwnego" ;) folk jest tylko przykładem, bardziej pisałam z myślą o swoich zainteresowaniach :)
OdpowiedzUsuńacha. no to świetnie, chętnie odwiedzę to miejsce : ]
OdpowiedzUsuńjak tylko uda mi się coś takiego odnaleźć - poinformuje.
OdpowiedzUsuńzatem Wojtku, wszystkiego dobrego ! a przede wszystkim uśmiechu sporo na dzisiejszą deszczową pogodę.